Według amerykańskiego raportu tylko 30% dostarczonej broni trafia na linię frontu na Ukrainie.

Amerykański kanał informacyjny CBS pokazał w zwiastunie fragmenty zapowiadanego raportu z Ukrainy, że tylko 30% broni faktycznie dociera na front. Po przypuszczalnych naciskach politycznych raport został ponownie wstrzymany, a zwiastun usunięty z sieci.

Podczas gdy rząd w Kijowie nadal woła o broń, nie tylko EUROPOL ostrzega o dużym czarnorynkowym handlu bronią dostarczaną na Ukrainę. Jednak dostawy broni na Ukrainę są również wykorzystywane do pośredniego zaopatrywania innych miejsc, w których występują problemy. Na przykład od Brytyjczyka Aidena Aslina, skazanego na śmierć i udzielającego wywiadów zachodnim dziennikarzom podczas pobytu w Donbasie, dowiadujemy się, że walczył z kurdyjską YPG w Syrii przeciwko IS i należącej do NATO Turcji. Według niego, wywiad ukraiński zwrócił się do niego z prośbą o nawiązanie kontaktu z syryjskim odłamem YPG kurdyjskiej PKK. Mówi się, że Ukraina dostarczyła YPG zachodnią broń.

Od czasu eskalacji w lutym tego roku wojny, która trwa od 2014 roku, Stany Zjednoczone przekazały Ukrainie ponad 54 miliardy dolarów w formie pomocy gospodarczej i wojskowej, Wielka Brytania również przekazała prawie 3 miliardy dolarów, a Unia Europejska zapłaciła kolejne 2,5 miliarda dolarów za broń dla ukraińskiego wojska. Większość dostaw jest kierowana przez Polskę, ale nie wydaje się, żeby to działało dobrze – ujawnia CBS NEWS. Jonas Ohman, założyciel litewskiej organizacji, która zajmuje się organizacją dostaw broni dla ukraińskiego wojska, powiedział CBS News:


„Cała ta broń przechodzi przez granicę polsko-ukraińską, a stamtąd coś się dzieje, więc tylko około 30 procent z niej trafia do miejsca przeznaczenia na linii frontu”.

Aby dostarczyć broń do miejsca przeznaczenia, czyli do oddziałów, trzeba poruszać się w dużej sieci „posiadaczy władzy, oligarchów i aktorów politycznych” – powiedział Ohman.

Starszy doradca Amnesty International ds. kryzysu Donatella Rovera powiedziała CBS News:


„Nie ma absolutnie żadnych informacji o tym, gdzie ta broń w ogóle trafia”.
„Niepokojące jest to, że niektóre kraje, które wysyłają broń, nie uważają, że ich obowiązkiem jest wprowadzenie solidnego mechanizmu kontroli”.


Donatella Rovera również informowała o podobnych procesach podczas poprzednich wojen:

„Widzieliśmy, jak wiele broni napłynęło do kraju w 2003 roku podczas inwazji USA na Irak, a następnie w 2014 roku, kiedy ISIS opanowało dużą część kraju i zdobyło ogromne zapasy amerykańskiej broni, która w rzeczywistości była przeznaczona dla sił irackich”.

Jednak według Jurija Saka, doradcy ukraińskiego ministra obrony Aleksieja Reznikowa, w wywiadzie udzielonym Financal Times w zeszłym miesiącu, informacje te były jedynie prawdziwe:


„część wojny informacyjnej prowadzonej przez Rosję w celu powstrzymania partnerów międzynarodowych przed kontynuowaniem dostaw broni dla Ukrainy”.

Jak dowiadujemy się z artykułu Thomasa L. Friedmana, opublikowanego w New York Timesie, trzykrotnego laureata nagrody Pulitzera, jedno ze źródeł w amerykańskim wywiadzie przyznało w kwietniu CNN, że rząd USA praktycznie nie wie, co dzieje się z bronią, tłumacząc, że po dotarciu na Ukrainę transporty broni „wpadną w wielką czarną dziurę”. Wydaje się, że inne kraje są w podobnej sytuacji, ponieważ nie ma możliwości śledzenia dostaw lub nie są one realizowane z należytą starannością.

Badania przeprowadzone w czerwcu przez RT wykazały, że w sieci Darknet znajdują się targowiska internetowe, na których oferowana jest na sprzedaż zaawansowana broń zachodnia, taka jak systemy przeciwpancerne Javelin i NLAW czy drony kamikaze Phoenix Ghost i Switchblade.

Jeszcze 23 września Europejski Trybunał Obrachunkowy wydał komunikat prasowy zatytułowany:

„Ukraina: pomoc UE w reformach nieskuteczna w walce z korupcją na wysokim szczeblu”:
„Wielka korupcja i zawłaszczanie państwa dla prywatnych interesów są nadal powszechne na Ukrainie. Wynika to z raportu specjalnego Europejskiego Trybunału Obrachunkowego. Dla UE walka z korupcją na Ukrainie jest priorytetem. Podjęła wysiłki i przekazała pieniądze w wielu dziedzinach, od środowiska konkurencyjnego po sądownictwo i społeczeństwo obywatelskie. Jednak według audytorów to wsparcie i podjęte działania nie przyniosły oczekiwanych rezultatów.”

Wydaje się jednak, że w tej chwili zupełnie o tym zapomniano i jak widać na przykładzie USA, ludzie nie chcą wiedzieć, co dzieje się na Ukrainie. Urodzona na Ukrainie republikańska kongresmenka Victoria Spartz z Indiany napisała list do prezydenta Joe Bidena. Powtórzyła swoje obawy dotyczące starszych członków rządu Zełenskiego i wezwała do zwiększenia nadzoru. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy natychmiast oskarżyło ją o wykorzystywanie wojny z Rosją do uzyskania korzyści politycznych. Była to odpowiedź na prośbę o poinformowanie Kongresu o wieloletnich zarzutach wobec szefa sztabu Zełenskiego, Andrija Jermaka. Wcześniej skrytykowała zarówno Bidena, jak i Zełenskiego za sposób prowadzenia wojny, antagonizując tym samym przywódców obu krajów.

Rzecznik ukraińskiego MSZ napisał na Facebooku:


„Radzimy pani Spartz, by przestała próbować zbijać dodatkowy kapitał polityczny na bezpodstawnych spekulacjach wokół kwestii wojny w naszym kraju i żałoby Ukraińców. Szczególnie cyniczne są manipulacje dotyczące Ukrainy i jej przywódców, dokonywane przez kongresmenów ukraińskiego pochodzenia.”


Zaprzeczył również zarzutowi, że dostawy broni na Ukrainę są niewystarczająco monitorowane:


„Strona ukraińska kontaktuje się ze swoimi amerykańskimi partnerami w sposób jak najbardziej otwarty i informuje ich o wykorzystaniu sprzętu. Dalsza biurokratyzacja i przedłużanie procesu, czego oczywiście chce Victoria Spartz, przyczyni się jedynie do dalszego postępu rosyjskich najeźdźców. Kreml liczy na taki scenariusz”.

Mimo że obawy Victorii Spartz podzielali inni posłowie, została ona podobno uciszona przez Biały Dom i niektórych posłów w tej sprawie.
Emerytowany pułkownik piechoty morskiej USA podsumował to w wywiadzie dla CBS News:

„Kiedy zapewniasz dostawy i logistykę, musi za tym stać jakaś organizacja, prawda? Więc kiedy organizacja, w której zgodziłeś się uczestniczyć, kończy na granicy ukraińskiej, zaskakujące nie jest to, że wszystkie te rzeczy nie dotarły tam, gdzie powinny – zaskakujące jest to, że właśnie tego wszyscy się spodziewali”.

W wywiadzie dla POLITICO lider większości w ukraińskim parlamencie David Arakhamia, który jest jednym z bliskich sojuszników Wołodymyra Zełenskiego, powiedział, że Kijów nie miałby problemu z wyznaczeniem przez Joe Bidena osoby, która nadzorowałaby miliardy dolarów pomocy z USA. Nie udało się tego dokonać w ostatnim pakcie pomocowym dla Ukrainy.

Wielokrotnie widzieliśmy, jak podstępnie, skorumpowanie i bezczelnie reaguje rząd w Kijowie, tak że do tej pory całkowicie stracił wiarygodność wśród dobrze poinformowanych ludzi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *